facebook

wtorek, 18 lutego 2014

Pająk gigant

Pająk gigant, film maluch? Historia pająka, który na skutek nieudanego eksperymentu wojskowego rośnie w zastraszającym tempie i terroryzuje mieszkańców miasta. Ci, którzy pomyśleli, że taki opis może zwiastować kiepski film..mają rację. Jest jednak parę rzeczy, które ratują tę produkcję.


Na blogu napisałem na początku, że będę zajmował się nie tylko filmami popularnymi, ale też produkcjami klasy b, c, d, itd. Pająk gigant znajduje się w tej dalszej części alfabetu. Założenie filmu jest proste. Ogromny pająk rośnie z każdą minutą i w szybkim tempie zbiera swoje żniwo. Oprócz amerykańskiej armii i wszelkiej maści służb mundurowych, do walki z tytułowym pająkiem staje jeszcze jeden pan w mundurze- Alex Mathis- dezynsektor, który eksterminacją szkodników (naturalnie w mniejszym formacie) zajmuje się na co dzień. W walce z bestią towarzyszy mu ochroniarz w meksykańskim wydaniu. Nie brakuje też efektów specjalnych i historii miłosnej w tle. Czegoż chcieć więcej?

A no pewnie znalazłoby się trochę. Gra aktorów nie powala, wspomniana historia miłosna jest tak banalna jak tylko być może. [uwaga na mały, średnioszkodliwy spoiler] Alex i Clare (pani w mundurze) na początku sobie dogryzają, potem w walce z bestią stają ramię w ramię, potem ona (bestia) porywa Clare, a Alex ratuje jej życie i żyją długo i szczęśliwie. Efekty specjalne umieściłbym poniżej średniej, choć są zdecydowanie lepsze niż w „klasykach” typu Megapyton kontra Gatoroid.

(źródło: www.imdb.com)
Tak jak po okładce nie ocenia się książki, tak po tytule nie powinno się oceniać filmu, choć w tym przypadku tytuł może mieć znaczenie. „Pająk gigant” już sugeruje słabą produkcję, tymczasem oryginalny tytuł „Big ass spider” znaczy mniej więcej „cholernie duży pająk”, co podpowiada widzowi, by na film spoglądał z lekkim przymrużeniem oka. I tak właśnie powinno się tę produkcję odbierać:
- Scenariusz? To historia o ogromnym pająku terroryzującym miasto, po co komplikować widzom produkcję skazaną na oglądanie przy procentowym napoju?
- Efekty? Dobrze, żeby były przyzwoite, ale na Avatara nas nie stać.
- Love story? Czemu nie sparodiować historii miłosnych z klasycznych hollywoodzkich filmów akcji?
- Główni bohaterowie? Jedźmy po bandzie – tępiciel szkodników i meksykański ochroniarz. I niech uratują świat.

(źródło: www.screen-space.squarespace.com)
Reasumując, sugerując się oryginalnym tytułem filmu zdecydowanie należy podejść do niego z dużą dozą dystansu. Wtedy seans może być całkiem ok.

Dla kogo: Dla ludzi z dystansem do świata. Dla niemających arachnofobii.

Cytat filmu: „Ja zajmę się pająkiem, pan rachunkiem. Takie quid pro quo pro bono.”

Moja ocena: 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz