facebook

środa, 5 marca 2014

Bracie, gdzie jesteś

Niełatwą sztuką jest przenieść Odyseję Homera w realia Ameryki lat trzydziestych ubiegłego wieku. Braciom Coen ta sztuka się nie tylko udała, ale i wyszła im naprawdę dobrze. Film jest ciekawy, śmieszny i dobrze zrobiony, a dwie nominacje do oscara (zdjęcia i scenariusz adaptowany) w pełni zasłużone.


Ulyssesa, Pete'a i Delmara poznajemy w chwili gdy uciekają skuci kajdanami w stronę pędzącego pociągu. Nieudana akcja dostania się na jeden z wagonów już pokazuje, że mamy do czynienia z raczej nieprofesjonalną grupą, co później rodzić będzie szereg zabawnych sytuacji. Celem uciekinierów jest skarb, ukryty wcześniej przez lidera grupy. Bohaterom towarzyszy szereg niespodziewanych sytuacji, od nagrania radiowego hitu, aż po „przemianę” jednego z bohaterów w żabę.

Coenowie przyzwyczaili mnie do kreacji świetnych bohaterów. Nie inaczej jest w przypadku Bracie, gdzie jesteś. Powołana do życia grupa postaci stanowi dla mnie prawdziwe mistrzostwo świata. Pierwszym bohaterem, którego poznaje grupa jest stary ślepiec na drezynie. Gdy otwiera usta szybko kojarzymy go z homerowską wyrocznią. Później jest jeszcze ciekawiej. Kolejną postacią na drodze uciekinierów jest mały chłopiec ze strzelbą, który strzelać ma do wszystkich z banku. I to wciąż wierzchołek góry lodowej. Na ekranie telewizora pojawiają się między innymi gitarzysta, który oddał duszę diabłu za talent, postawny mężczyzna z piracką opaską na oku (odniesienie do cyklopa) czy kobiety nad rzeką, stanowiące nawiązanie do mitologicznych syren. Nie możemy zapominać o szeryfie, który nigdy nie zdejmuje ciemnych okularów.

(źródło: www.imdb.com)
Mówiąc o bohaterach nie możemy przemilczeć aktorów, którzy w ich role się wcielili. Coenowie przyzwyczaili nas do tego, że lubią stawiać na sprawdzonych członków ekipy filmowej. W Bracie, gdzie jesteś zobaczymy więc Johna Goodmana i Johna Turturro. Tradycyjnie obaj ze swoich zadań wywiązali się doskonale. Bracia Coen lubią też sięgać po hollywodzkie gwiazdy. W Hudsucker Proxy mieliśmy Tima Robbinsa, w Big Lebowski Jeffa Bridgesa, a w Ladykillers Toma Hanksa. W Bracie, gdzie jesteś Coenowie postawili na Georga Clooneya. Gwiazdor Hollywood i tym razem nie zawiódł. Ba, sprawdził się na tyle dobrze, że bracia raz jeszcze sięgnęli po niego 8 lat później, gdy tworzyli Tajne przez poufne.

(źródło: www.thebestpictureproject.wordpress.com)
Reżyseria, scenariusz, muzyka, bohaterowie..ciężko mi wskazać najlepsze ogniwo filmu, choć mimo wszystko skłaniać się będę chyba ku kreacji postaci. Jeszcze trudniej wskazać mi za to słabe punkty tego filmu. Dla mnie filmy Coenów od dłuższego czasu stanowią wyznacznik dobrego kina. Bracie, gdzie jesteś to wg mnie jeden z lepszych dowodów na to, choć nie najlepszy.

Dla kogo: Dla fanów Odysei Homera. Dla fanów George'a Clooneya. Dla wszystkich Coenowców.

Cytat filmu: „Słuchajcie, to nie bajki. Tam jest facet, który płaci 10 dolarów za śpiewanie do puszki”

Moja ocena: 8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz