facebook

wtorek, 9 grudnia 2014

Pulp Fiction

W życiu niemal każdego kinomaniaka przychodzi taki moment, w którym po obejrzeniu filmu uświadamia on sobie, że produkcja wskoczyła na pierwsze miejsce jego filmowej listy przebojów i zagości na nim na dłużej. Tak było w przypadku moim i Pulp Fiction


Film zaczyna się..no właśnie, kiedy? Na początku? W środku? Historia, którą oglądamy jest pocięta. Jeden z bohaterów ginie, kilka scen później znów go oglądamy. Nie nazwałbym jednak tego chaosem, a świetnie poprowadzoną historią. Na Pulp Fiction składają się 3 opowiadania, których bohaterami są postacie wyraziste, oryginalne, kultowe. Na widza czeka więc duet w garniturach, amatorka twista i shake'ów waniliowych, tajemniczy Mr. Wolf i bokser, który jako dziecko otrzymał zegarek długo trzymany w tej części ciała, gdzie kończą się plecy. Wszyscy wpleceni w historię pełną genialnych dialogów, dobrych zwrotów akcji i tajemniczych momentów.


Do długiej listy plusów zaliczyć należy obsadę. Świetnie napisani bohaterowie zostali też świetnie odegrani. Wśród ekipy znajdziemy Samuela L. Jacksona, Harvey'a Keitela, Umę Thurman, Bruce'a Willisa, Tima Rotha i w końcu Johna Travoltę, który wrócił na szczyt Hollywood po 16 latach (1978, Grease). Gwiazdor w międzyczasie otrzymał przecież 4 nominację do Złotych Malin w kategorii najgorszych ról. Wrócił jednak w wielkim stylu. Niewiele brakowało, a rolę Mii Wallace zagrałby kto inny. Jak jednak podają internety Tarantino zadzwonił do Umy Thurman i przeczytał jej przez telefon...cały scenariusz. Opłaciło się, bo ciężko sobie wyobrazić kogoś innego w tej roli, a „przymierzano” do niej nie byle kogo, bo m.in. Michelle Pfeiffer, Daryl Hannah'e, a nawet Meg Ryan.

(źródło: www.screenmusings.org)

Świetni bohaterowie wsparci doskonałym scenariuszem odpowiadają za szereg scen, które na długo zapisały się w historii kina. Tu wystarczy wspomnieć o tańcu twist, dialogu o fast foodach czy scenie przypadkowego zabójstwa w samochodzie. Choć, jak wspomniałem, sceny należy ułożyć jak puzzle w jedną całą historię, która ma początek, koniec i tworzy spójną całość.

(źródło: www.filmweb.pl)

Film pełen jest tajemnic i ciekawostek. Niedopowiedziana została scena, w której pewien młody człowiek z kilku metrów oddaje serię strzałów w stronę głównych bohaterów, po czym ci uświadamiają sobie, że żadna z kul nie sięgnęła celu. Jeszcze większą zagadką może być zawartość tajemniczej walizki, której szukają główni bohaterowie. Ciekawostkę podaję też serwis www.imdb.com, który zauważa, że w filmie kilkukrotnie Vincent Vega udaje się do toalety i za każdym razem gdy to robi dzieje się coś złego.

(źródło: www.mentalfloss.com)

Podejrzewam, że niewiele jest osób, które nigdy nie słyszały o Pulp Fiction. Jeśli jednak ktoś taki jest, prędko powinien obejrzeć produkcję i nikomu się nie przyznawać, że uczynił to dopiero teraz. Potem polecam obejrzeć dzieło drugi raz, coś zjeść i obejrzeć po raz trzeci. Potem z czystym sumieniem można...zrobić sobie dzień przerwy i znów włączyć Pulp Fiction. Podejrzewam, że za każdym razem uda się z filmu wynieść coś więcej.

Dla kogo: Dla Tarantinomaniaków. Dla fanów świetnych scenariuszy i dobrze opowiedzianych historii. Dla lubiących powtarzać dialogi na długo po obejrzeniu filmu. Dla fanów dobrego kina.

Cytat filmu: To nie motor, to harley.

Moja ocena: 9.5 (nie dałem 10 bo mam nadzieje, że obejrzę kiedyś lepszy film:))

1 komentarz:

  1. Cytat z filmu: "What" ain't no country I've ever heard of. They speak English in What?

    Nic dodać, nic ująć, chociaż sam pomysł recenzji takiego dzieła już brzmi jak profanacja, to tak jakby recenzować słowa Biblię....

    OdpowiedzUsuń